wtorek, 28 lutego 2012

fioletowy szydełkowy komplet dla domu

Niektórym może zamarzyć się maleńki kameralny kącik w saloniku ze stoliczkiem, książką lub wierszem. Mogę być pomocna w realizacji tego marzenia :)





Wierszowego również:)

Wpatrzona w migającą toń wody,
podziwiając nieustannie zmieniający się deseń jej szaty,
zrozumiałam jej cichy pomruk.
Zasłuchana w dialog ptaków,
miłych towarzyszy swej wędrówki,
zrozumiałam mądrość ich gwar,
pochylona nad poziomkami,
odurzona słodkim zapachem,
zrozumiałam ich niemą upojną pieśń,
pozdrawiając wiatr, dobrego pasterza
niestrudzenie i wiernie stróżującego
niezliczonym stadom rozmaitych obłoków,
zrozumiałam jego odwieczny trud.
Zapatrzona, jak wiekowe drzewa,
przekazywały sobie w skupieniu, znak pokoju,
stanęłam zdumiona
a w mej duszy coś drgnęło,
gdyż przekazały go i mnie i całemu światu.
Pojęłam,
one od dawna słyszały i rozumiały moją tęsknotę.



To nie pierwszy i nie ostatnio choniczek tego typu! Pamiętacie jeszcze sylwestrowo-brokatowy chodniczek?
Niedługo pojawi się kolejny, tym razem z odcieniach niebieskich.

Ale jako następne zobaczycie zdjęcia drugiej romantycznej chusty. Zapraszam:)

środa, 15 lutego 2012

szydełkowa romantyczna. chusta zimowa

Pamiętacie delikatne jak mgiełka chustki szydełkowe? Idealne na lato, piękne jako dodatek na ciepłe wieczory i dni. Teraz aura sprzyja zimowym robótkom:) I tak powstało kilka, bardzo romantycznych i kobiecych chust. Oto pierwsza z nich!

Dziergałam je często przy rytmach walców Straussa, chyba dlatego są tak romantyczne. Nasilają ten efekt kwiaty, niezwykle kobiece akcenty. Może to wszystko sprawi, że właścicielce dodadzą skrzydeł.



Do p. Straussa

Dobrodzieju, jak wielki z ciebie czarodziej, dziś rano się przekonałam,
kiedy twojej ognistej muzyki zmysłami dotykałam.
Czy uwierzysz, że nagle cała nią samą się stałam.
Tańczyłam, jakbym w powietrzu ulatywała,
bo ziemi dotykając, jakbym nie dotykała.
Wirowałam jakby mgiełką,
podskakując wdzięcznie ździebełko,
doprawdy nie wiem, gdzie się wówczas me ciało podziało,
choć wielu siedzących dookoła dokładnie je widziało.
A ja bez skrzydeł, na skrzydłach latałam,
czując, jakbym niebo całe zdobywała.
Wtem jakby powyższego było mało,
wszystko inne także muzyką się stało
i jedynie strunami wibrowało.
Drżały od podniecenia rozmaite kwiaty i trawa w ogrodzie,
i ptaki zasiadające niedaleko, przy wodzie.
Uwierzysz? Drzewa także tańczyły,
jakby wprawionymi baletnicami były.
Spostrzegłam, że najbliżej mego ciała
nie szeroka spódnica lecz muzyka falowała.
O, jakaż piękna była, jak słodko pulsowała,
jakąś niezwykłą perfekcją błyszczała.
Zatem co widzialne, niewidzialnym się stało.
Niewidzialne zaś, na przykład powietrze, oczom się ukazywało,
i niemożliwe możliwym się wydawało,
nawet to, że na wodzie tańczyć by się dało,
albo na obłokach,
patrząc na cały świat z bardzo, bardzo wysoka.
Poruszyły się duszy mej zakamarki najgłębsze,
obudziły pragnienia najpiękniejsze, najszczersze.
Mistrzu doprawdy nie wiem, jak dziękować,
że, takim cudownym świat uczyniłeś,
że muzyki swego serca i nam użyczyłeś,
że może ona nas kołysać, że może pieścić,
że może głośno rozbrzmiewać lub cichutko szeleścić,
że możemy się nią otulać jak cieplutkim szalem,
innym razem znów niczym bardzo zwiewnym woalem.
Ona to przecież uplotła te słowa,
kiedy muzyką była cała moja głowa.
Poślę je zatem dalej, by ich dotykali,
ci, którzy odbierają na tej samej fali
Niech wraz z twymi nutami sławią Przedwiecznego,
niech świadczą, że warto żyć dla Niego,
że warto złożyć Mu się w darze, w zaufaniu
a zezwoli trwać, trwać w najczystszym kochaniu,
trwać w niewinności,
wskazującej drogę ku wymarzonej wolności,
budzącej niebieskie moce, wyczarowującej rajskie owoce.


Bordo (Bordeaux;) nasz leniwy piesek!